
W czasach kiedy zalewani jesteśmy informacjami z frontu wojny celnej, kiedy cła stały się już nie tylko ważnym pojęciem ekonomicznym, ale używane są także (przede wszystkim?) jako szantaż polityczny warto przypomnieć sobie podstawowe informacje: co to właściwie za rodzaj podatku i jakie są zagrożenia lub szanse płynące z ryzykownej polityki celnej amerykańskiej administracji.
Najbardziej rozpoznawalnym rodzajem cła jest to nazywane importowe. I to właśnie tymi cłami szafuje prezydent Trump. Zasadniczo cła te są nakładane na towary wwożone do kraju, aby chronić krajową produkcję i zwiększyć dochody budżetu państwa. Rzadziej spotykane są cła eksportowe, nakładane na towary wywożone z kraju, często w celu zapewnienia ich dostępności na rynku wewnętrznym. Ważne dla polskiej gospodarki są cła tranzytowe. Są to opłaty za przejazd towarów przez terytorium danego państwa w drodze do innego kraju. Zamknięcie granicy z Białorusią np. spowoduje mniejsze wpływy do budżetu z tytułu tych właśnie ceł.
Wpływy z ceł odgrywają jednak ograniczoną rolę w budżecie państwa. Od wejścia do Unii Europejskiej w 2004 roku, większość środków z ceł trafia bezpośrednio do budżetu UE jako tzw. środki własne (Tradycyjne Środki Własne – ToR). Polska pozostawia sobie tylko niewielki procent tych dochodów jako tzw. koszty pobrania. Podstawą do naliczenia cła jest tzw. wartość celna, która nie jest tylko ceną samego towaru. Wlicza się do niej również koszty transportu i ubezpieczenia przesyłki. Cło pobierane jest wyłącznie od towarów które sprowadzamy spoza UE. Najpewniejszym sposobem na sprawdzenie konkretnej stawki jest skorzystanie z Informacyjnego Systemu Zintegrowanej Taryfy Celnej (ISZTAR). Znajduje się tam kalkulator taryfowy, który pozwala na sprawdzenie stawki cła dla danej pozycji. Wysokość cła w Polsce zależy od typu towaru i kraju pochodzenia. Nie ma jednej stawki, a wynosi ona od 0% do nawet 60% wartości przesyłki. Cło jest naliczane od przesyłek o wartości celnej przekraczającej 150 euro. Polski konsument sprowadza coraz więcej towarów z Chin, a strony TEMU czy AliExpress stały się ogólnie rozpoznawalne. Obecne cła towary sprowadzone tą drogą (przesyłka powyżej 150 euro) i jego stawka zależy od rodzaju produktu. Zwykle jest to jednak od 0% do kilku procent. Gdyby więc UE zrealizowała prośbę/groźbę prezydenta Trumpa i nałożyła na Chiny 50-100% cła, łatwo każdy mógłby policzyć o ile wzrosła by najpewniej cena artykułów które poprzez te strony nabył. Podobny mechanizm działa oczywiście w drugą stronę. Obecna stawka na towary sprowadzone do USA z UE to 15%, ale już np. z Indii to 50%. Według wyliczeń ten poziom ceł spowoduje spadek PKB Indii o 0,5pkt. proc.