
Temat ceł, za sprawą prezydenta Trumpa, stał się wiodącym w serwisach i portalach nie tylko ekonomicznych. Urzędujący przywódca światowego mocarstwa, niczym biczem z rodeo wziętym, smaga kolejne Państwa cłami. Przypomnijmy sobie zatem, książkowy wpływ cen na najważniejsze parametry gospodarcze, przekładające się przecież na komfort życia w danym państwie.
Cła mają znaczący wpływ na poziom inflacji w gospodarce. Badania ekonomiczne i statystyki wskazują na silną korelację między wprowadzeniem ceł a wzrostem inflacji. Cła prowadzą do wyższych cen konsumenckich, ponieważ zwiększają koszt towarów importowanych. Koszty te są często przenoszone na konsumentów, co prowadzi do presji inflacyjnej. Badanie przeprowadzone przez Federal Reserve Bank of Boston oszacowało, że 25% cła na towary z Kanady i Meksyku, w połączeniu z 10% cłem na towary z Chin, mogłoby dodać 0,8 punktu procentowego do inflacji bazowej (z wyłączeniem żywności i energii). W erze „Trump 1” (okres pierwszej kadencji DT), napięcia handlowe między USA a Chinami, znacznie zwiększyły koszty handlu, prowadząc do wzrostu inflacji mierzonej wskaźnikiem cen konsumpcyjnych (CPI).
Kompleksowe badanie obejmujące 151 krajów w ciągu pięciu dekad wykazało, że wzrost ceł importowych jest związany ze znacznym i trwałym spadkiem wzrostu produkcji. Cła na towary pośrednie mogą mieć kaskadowy negatywny wpływ na PKB poprzez krajowe sieci produkcyjne. Nałożenie ceł często prowadzi do środków odwetowych, co może jeszcze bardziej pogłębić negatywny wpływ na PKB. Wykazano, że wyższe cła USA zmniejszają globalny wzrost PKB o około 1% w ciągu dwóch lat, z bardziej znaczącymi skutkami dla krajów ściśle powiązanych z gospodarką USA, takich jak Meksyk. Eksperci zgadzają się, że chociaż cła mogą chronić określone gałęzie przemysłu w krótkim okresie, mają tendencję do szkodzenia ogólnemu wzrostowi gospodarczemu poprzez zwiększanie kosztów, zmniejszanie efektywności i prowokowanie odwetowych środków handlowych. Konsensus jest taki, że wolny handel, mimo swoich wyzwań, ma tendencję do wspierania wyższego wzrostu PKB w porównaniu z politykami protekcjonistycznymi. Można jako krańcowy przykład, przywołać ustawa Smoot-Hawley z 1930 roku, która podniosła cła USA na ponad 20 000 importowanych towarów do rekordowych poziomów, co doprowadziło do znacznego spadku handlu międzynarodowego a w konsekwencji do wielkiego kryzysu gospodarczego.
Póki co, FED w marcowym komunikacie po posiedzeniu wyrzucił zdanie sugerujące, iż ryzyka dla zatrudnienia i inflacji są w dużej mierze zbilansowane. W obliczu ostatnich wydarzeń w polityce handlowej trudno dziwić się tej zmianie.